Dzisiaj rano obudziła mnie niespodzianka. Okazało się, że mój starszy brat, zwany pieszczotliwie Kotletem, przyniósł w nocy do domu kota. Wracał z imprezy i nagle na jego drodze, na środku ulicy siedział mały, piszczący kotek. Ulitowało się jego serce i kot znalazł się u nas.
Pierwsza reakcja: nie, nie, jeszcze raz nie. 9 września umarł mój ukochany kot Filon, przeżył 15 lat. Nie chciałam mieć już więcej kotów, na pewno nie teraz. Ale co w takiej sytuacji, kiedy taka malizna tuli się do Ciebie, wciska pod brodę i włącza motorek? Trzeba by być człowiekiem bez serca, żeby teraz go wziąć i odstawić w to samo miejsce, z którego mój brat go zabrał. Jaka pewność, że odnalazłby matkę? Po za tym, jeżeli matka wyczułaby od niego inny zapach, mogłaby go nie przyjąć. Przemyśleliśmy wszystkie za i przeciw, a decyzję ostateczną podjął tata: niech zostanie, ale wymyślcie mu jakieś normalne imię.
Kot został nazwany Klopsikiem. Na początku miał być Kotlecikiem, od przezwiska mojego brata, ale w końcu stwierdziliśmy, że kotu tego nie zrobimy no i został innym daniem głównym - Klopsem ;) Na razie jeszcze nie wiemy czy Klopsik jest kocurkiem czy kotką. Mamy nadzieję, że kocurkiem, bo inaczej trzeba będzie mu zmienić imię ;D
Kot został nazwany Klopsikiem. Na początku miał być Kotlecikiem, od przezwiska mojego brata, ale w końcu stwierdziliśmy, że kotu tego nie zrobimy no i został innym daniem głównym - Klopsem ;) Na razie jeszcze nie wiemy czy Klopsik jest kocurkiem czy kotką. Mamy nadzieję, że kocurkiem, bo inaczej trzeba będzie mu zmienić imię ;D
Pierwsze zdjęcie Klopsika w naszym domu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz